czwartek, 23 lipca 2009

Tekst: Bartek Chaciński

przekroj
Nie całkiem po festiwalu Musica Genera, ale za to na pewno po Britney Spears

Pół wieczoru spędziłem ostatnio, dyskutując w miłym gronie o bohaterach festiwalu Musica Genera. W dokładnie tym samym tonie, w jakim obgaduje się gwiazdy muzyki pop. Że Reinhold Friedl (pianista-improwizator grający dość widowiskową techniką „inside piano”) wygląda przy pracy jak mechanik samochodowy grzebiący pod maską swego ukochanego auta. Że Jerome Noetinger (francuski artysta dźwiękowy wykorzystujący różnego typu narzędzia elektroniczne) ma jakiś niepokojący rys osobowościowy i mógłby występować w thrillerach, czego jednym z koronnych dowodów miałyby być – uwaga! – buty na grubej podeszwie i niedbały strój. Że wreszcie Australijczyk Robin Fox (który na MG siedział za laptopem przy takim oświetleniu, że trzeba było uwierzyć, że tam siedzi) przypomina – w dużym zarysie – Ricka Rubina oraz że mógłby ściągnąć całkiem popową publikę swoim spektaklem światła laserowego i generowanego elektronicznie dźwięku.

Całe warszawskie wydanie festiwalu okazało się imprezą dość spektakularną i całkiem dobrze przyjętą – także frekwencyjnie. Reinhold Friedl – choć co do jego występów opinie są podzielone – zrobił na mnie kapitalne wrażenie swoją siermiężną zdawkowością (solowa improwizacja trwająca 15 minut to było dokładnie to, co trzeba – i ani sekundy za długo) oraz rzemieślniczym zapamiętaniem. Dzięki temu ostatniemu wyglądał na scenie atrakcyjniej niż, nie przymierzając, Britney Spears. Dlatego między innymi niespecjalnie mnie dziwi, że koncert Britney odwołano, a występów w ramach MG nie. I że twarda publiczność chodząca na kompletnie nieprzewidywalne imprezy z trudną muzyką na pewnym poziomie kryzysu i wysycenia rynku sieczką może wygrać z masowym klientem wychowanym na telewizji muzycznej.

1 komentarz:

  1. szkoda ze mnie tam nie było w tym "miłym gronie" popsułbym Wam humory - żenua....
    Przy okazji ten festiwal nie ma juz prawie "twardej publiczności" - ta nie miała na bilety do Warszawy - moze to lepiej że jest inna......

    OdpowiedzUsuń